Wianki czyli Noc Świętojańska i późne rozmowy nocne
Wczorajszą imprezę wiankową rozpoczęliśmy nietypowo - od koncertu jazzowego. W ramach pierwszego koncertu z cyklu Jazz na starówce odbył się koncert Squeezeband. Bardzo oryginalny i nietypowy, wspaniale się słuchający. Na końcu próbka ich możliwości :)
Dalej było już tylko lepiej, tradycyjne wino musujące nad Wisłą i długie nocne rozmowy o polityce, gospodarce, zrzekaniu się obywatelstwa (możliwe??) i związkach. Oczywiście. O stabilizacji, potrzebie swojego miejsca (Jaco), stołu w kuchni (to już ja), poświęceniu i kompromisach. Bo ile jesteśmy w stanie poświęcić siebie? I w imię czego? Udanego związku? Szczęścia ukochanej osoby? A może świętego spokoju lub utrwalania postawy niewolnicy (czy występują też męscy odpowiednicy niewolnic?).
Tradycja Wianków (za Wikipedią) mówi, że noc sobótkowa była nocą łączenia się w pary. Młode naiwne plotły wianki i rzucały je do rzeki, tymczasem młodzi i jurni wyławiali te wianki. Kolejno następowało przyporządkowanie jurnego z wiankiem do właściwiej młodej naiwnej. Podobno dostawali przyzwolenie na samotny "spacer po lesie". Niestety Wikipedia nie podaje historycznych statystyk odnośnie ilości narodzin w okolicach 22 marca.
W tym roku wianków na Wiśle nie widziałam (choć pogoda sprzyjała połowom), a swoich nie puszczałam - ograniczała mnie trochę obecność P.
I fota, Warsaw by night
No i jazzik: