Wakacje. W końcu
Upragnione i wyczekane. Nareszcie. Już w środę.
Plan obejmujący Budapeszt, Belgrad, Skopje, Ochryd, wymarzoną Albanię, Chorwację i Słowenię. A wszystko to w 11 dni. Tempo dość szalone i obawiam się że wiele ominiemy, ale może przynajmniej będzie pretekst do powtórki? :)
Przewodniki kupione. Okazało się że największy w Warszawie stacjonarny wybór przewodników Lonely Planet jest w American Bookstore. I chwała im za to, bo już myślałam że będę się musiała zdać na jakiegoś Pascala czy inne kolorowe katalogi hoteli 5*. Niestety, odnoszę wrażenie że znaczna część przewodników właśnie na tym się opiera. A ja uwielbiam zwiedzanie, uwielbiam low-budgetowe spanie i zwiedzanie. Uwielbiam lokalne jedzenie.
Wstępne zakupy zrobione. Głównie opierały się na uzupełnieniu braków środków higienicznych. Na inne zakupy sił i kasy nie starczyło. A zresztą, ile można mieć sukieneczek, bluzeczek, sandałków i bucików? A zresztą ma być zimno, to co ja będę się stroić ;)
Pakowanie. O matko... pakowanie.. Jak ja nie znoszÄ™ pakowania..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz